Czy słyszeliście już, że po wrocławskich ulicach grasują HulThai'e? I to nie bylejacy. Jak wieść po mieście niesie, nie przebierają w środkach, stosują wyrafinowane techniki kulinarne i porywają smakiem kobiety, mężczyzn, a nawet dzieci ;) Podążając tropem dobrego smaku, nie mogłam tego dla Was nie sprawdzić...
MIEJSCE:
Jak wynika z zeznań naocznych światków, poszukiwani najczęsciej spotykani są w Okolicach ul. Strzegomskiej, we Wrocłwiu (choć widywano ich już w różnych częściach kraju). Zazwyczaj działają w trzyosobowej grupie. Jeżli ktokolwiek widział żóltego vana z charakterystycznym słonikiem (zdjęcie powyżej), prosimy o zawiadomienie znajomych lub kontakt z naszą redakcją ;)
AKCJA:
Nam udało się spotkać HulThai'ów po raz pierwszy w czasie tegorocznej majówki na wrocławskich Partynicach i nie ukrywam, od razu nawiązała się między nami nić sympatii. Oni lubią karmić, a My lubimy jeść - układ idealny :). Charyzmatyczna szefowa szajki, Marta, ugościła nas wszystkim ,co miała najlepszego. I tak już po chwili w naszych rękach znalazły się świeżutki i pachnący PadThai z kurczaczkiem i aromatyczne Curry (cennik widoczny na zdjęciach).

I choć przyznam, że nie jestem najgorliwszą miłośniczką dalekowschodniej kuchni (większość potraw jest dla mnie zwykle zbt tłusta), Pad Thai w wykonaniu HulThai'ów naprawdę przypadł mi do gustu. Do wyboru mamy wersję z krewetkami i kurczakiem. Niezbyt tłusty, dobrze doprawiony i pierwszy, jaki jadłam, z moimi ukochanym orzechani nerkowca ;). Porcja również od serca, więc mówiąc szczerze, po zjedzeniu pierwszego dania, nie zostało mi już zbyt wiele miejsca, na dalsze próbowanie... ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko.
Następnie przyszła kolej na curry. To idealne odzwierciedlenie dalekowschodnich klimatów. Kompozycja przeciwieństw i sprzeczności, które w połączeniu stanowią doskonałą całość. Słodkie i pikantne jednocześnie, przełamane kwaśną nutą świeżego kafiru. Do tego całkiem solidna porcja ryżu sprawia, że danie to nasyci nawet najbardziej wygłodniałych ulicożerców.
I na tym moglibyśmy skończyć, ale charyzmatyczna szefowa Marta nie byłaby sobą, gdyby nie dała nam spróbować zupy. Zupa Vermicelli, to nic innego, jak bardzo udana wariacja na temat dobrze wszystkim znanej Zupy Pho, z makaronem vermicelli. Esencjonalna, z dużą ilością szczypiorku i kolendry, a ze względu na całkiem sporą zawartość kurczaka, również całkiem pożywna.
PODSUMOWANIE:
Jeśli podobnie jak ja kochacie dobre jedzenie, a przy tym nie stronicie od wschodnich smaków, to wypatrujcie hultajów na ulicach swoich miast (mam cichą nadzieję, że może pojawią się również w stolicy ;)). Ja zdecydowanie wpadłam w ich sidła. Na łowców HulThaiów, czeka nielada nagroda, w postaci wspaniałej uczty, także do dzieła!
I żeby tradycji stało się zadość...
Moja ocena: 5/5
PODSTAWOWE INFO:
adres: ul. Strzegomska 42B, Wrocław
telefon: 576 173 740
WWW: brak danych
atmosfera: luźna, food truck, street food
MÓWI SIĘ NA DZIELNI:
P.S. Na koniec ważna informacja... przy food trucku też można usiąść... I można to zrobić pięknie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz