Czas zdradzić Wam pewną tajemnicę. Jeśli chcecie, aby w oczach mięsożercy pojawiła się iskra, a jego twarz wyrażała uznanie, to jest takie miejsce we Wrocławiu, które prawdopodobnie powinniście sprawdzić. A mowa o “Whiskey in the Jar”.
![]() |
Stek "King" |
MIEJSCE:
“Whiskey in the Jar” istnieje we Wrocławiu od ponad 2 lat. Zwiedzających wrocławski Rynek turystów przyciąga do siebie klasyczną kuchnią amerykańską - burgerami, stekami, żeberkami i innymi cudami z grilla. Czyli wszystkim tym, co wprawia nas w zachwyt. Prócz tego specjalnością lokalu są drinki robione na bazie Jacka Daniel’sa, oczywiście "in the jar". W środku panuje luźna atmosfera. Wnętrze utrzymane jest w rockowo-motocyklowym stylu, a wszystko dopełniają okazyjne koncerty na żywo.
AKCJA:
Środowy wieczór. Zdawać by się mogło, że w środku tygodnia, w lokalach nie powinno być specjalnych tłumów. Ale umówmy się, nie dotyczy to “Whiskey in the Jar”. Późnym popołudniem lokal tętnił życiem, do tego stopnia, że trzeba było oczekiwać na stolik. W zasadzie mieliśmy wiele szcześcia (pomógł fakt, że było nas tylko dwoje), bo z pomocą obsługi całkiem szybko udało nam się znaleźć wolny stolik.
Po szybkim zapoznaniu z menu... (a - bo byliśmy bardzo głodni, b - bo tylko JA go nie znałam ;))
Po szybkim zapoznaniu z menu... (a - bo byliśmy bardzo głodni, b - bo tylko JA go nie znałam ;))
Ania wybrała stek King, czyli 220g środkowej części polędwicy wołowej, w zestawie z zapiekanymi ziemniakami, mixem sałat i czekoladowym sosem z czerwonym pieprzem (podobno) na bazie Whiskey. Radek zdecydował się również na steka, o dźwięcznej nazwie Rocker - 260g rostbefu, puree ziemniaczane z truflami, grillowane warzywa i klasyczny sos BBQ z dodatkiem Whiskey. Będąc w "Whisky in the Jar", nie można nie zamówić wspomnianego już JARa. Tym razem wybór padł na Obama JAR - Jack Daniel’s Tennessee Whiskey, likier kawowy, ciemne piwo i woda gazowana (Ania - bo przecież każdy wie, że podobnie jak bez mięsa, nie mogłabym żyć bez kawy) oraz Sweet & Sour JAR - Jack Daniel’s Tennessee Whiskey i S&S mix (Radek).
Po krótkim czasie oczekiwania wylądowały przed nami nasze zamówienia...
Pierwsze ukazały się naszym oczom napoje, podane w opisywanych już szklankach w kształcie słoików z firmowym logo restauracji. Drinki na bazie Jacka Daniel’sa (swoją drogą bardzo przyjemne i dobrze słodzone) umiliły nam oczekiwanie na danie główne.
Ale przejdźmy do dania głównego. Nie wiem czy macie podobne odczucia, ale moim zdaniem serwowanie jedzenia na drewnianych deskach, bądź tacach stało się już pewnego rodzaju standartem tego typu lokali, podobnie jak papierowe podkładki z nadrukowanym menu. W każdym bądź razie jedzenie wyglądało estetycznie i zapraszająco, więc długo się nie zastanawiając (Ania oczywiście sprawdziła czystość sztućców - były ok :)), zabraliśmy się do jedzenia...
Wybrany przez Anię stek miał być rare i taki właśnie był - krwisty i "wypoczęty" ;), odpowiednio doprawiony i niezwykle delikatny (ale trudno zepsuć mięso, które z natury niewiele potrzebuje, żeby być dobrym). Pieczone ziemniaki oprószone ziołami, były smaczne, choć, trzeba przyznać, że niektóre z nich wymagały odrobiny więcej czasu w piekarniku. Czekoladowy sos, mógłby być świetnym uzupełnieniem tego zestawu, gdyby miał bardziej wytrawny charakter (niestety był mocno deserowy). Mix sałat nie budził większych zastrzeżeń ani zachwytów. W opinii Ani świetnie byłoby, gdyby sałata przed podaniem została wymieszana z sosem vinegrette, a nie tylko nim polana. Stworzyłoby to wygodniejszą w jedzeniu konsystencję (na desce wymieszanie tego graniczy z cudem) i wzbogaciło smak.
Przechodząc do steku z rostbefu (przy obraniu filozofii, że gorsze mięso łatwiej zepsuć), który był raczej medium, niż medium rare (jak w zamówieniu), trzeba przyznać, że również był bardzo smaczny - soczysty i dobrze doprawiony. Świetnie współgrał z nim klasyczny sos BBQ o lekko dymnym aromacie. Ziemniaczane puree rozpływało się w ustach, natomiast grillowane warzywa, choć smaczne, w naszym odczuciu, również wymagały nieco dłuższego czasu przygotowania.
Jeśli chodzi o wielkość porcji, można śmiało powiedzieć, że były “w sam raz”.
Jeśli chodzi o wielkość porcji, można śmiało powiedzieć, że były “w sam raz”.
![]() |
Stek "Rocker" |
FINAŁ:
Podsumowując... “Whiskey in the Jar” nie jest miejscem tanim. Nie jest też miejscem, które powali na kolana znawców mięsa i brązowych trunków, ale jestem miejscem kultowym na wrocławskim rynku, w którym należy bywać... a jeśli nie bywać, to przynajmniej je odwiedzić ;).
Możemy śmiało polecić “Whiskey in the Jar” miłośnikom mięsnych dań z grilla i wszystkim tym, którzy lubią burgery - co prawda Ania nie miała jeszcze przyjemności spróbować tych ostatnich, ale ja sam mając kilka ku temu okazji, szczerze je polecam, bowiem są naprawdę przyzwoite (serwowane w 7 odmianach wraz z frytkami stekowymi i dipem).
Za przystawki zapłacicie od 19 do 37 zł. Ceny steków wahają się między 69 a 99 zł, koszt burgera to 37 zł. Wspomniane JARy wahają się między 23 a 29 zł. W ofercie dostępne są również inne dania z grilla, sałatki, podstawowe desery i drinki, a także piwo.
Do plusów lokalu na pewno należy przyjazna i sprawna obsługa. Zdecydowanie nie jest to odpowiednie miejsce na romantyczną kolację lub spotkanie biznesowe, jednak świetnie sprawdzi się na popołudniowe lub wieczorne wyjście z przyjaciółmi (przy większej liczbie osób polecamy robić rezerwację) - męskie grono na pewno nie pogardzi ;)
Lokal żegnał nas wykonywaną na żywo piosenką "I Still Haven't Found What I'm Looking For", ale my w żadnym wypadku nie możemy tego powiedzieć o naszej kolacji.
Możemy śmiało polecić “Whiskey in the Jar” miłośnikom mięsnych dań z grilla i wszystkim tym, którzy lubią burgery - co prawda Ania nie miała jeszcze przyjemności spróbować tych ostatnich, ale ja sam mając kilka ku temu okazji, szczerze je polecam, bowiem są naprawdę przyzwoite (serwowane w 7 odmianach wraz z frytkami stekowymi i dipem).
Za przystawki zapłacicie od 19 do 37 zł. Ceny steków wahają się między 69 a 99 zł, koszt burgera to 37 zł. Wspomniane JARy wahają się między 23 a 29 zł. W ofercie dostępne są również inne dania z grilla, sałatki, podstawowe desery i drinki, a także piwo.
Do plusów lokalu na pewno należy przyjazna i sprawna obsługa. Zdecydowanie nie jest to odpowiednie miejsce na romantyczną kolację lub spotkanie biznesowe, jednak świetnie sprawdzi się na popołudniowe lub wieczorne wyjście z przyjaciółmi (przy większej liczbie osób polecamy robić rezerwację) - męskie grono na pewno nie pogardzi ;)
Lokal żegnał nas wykonywaną na żywo piosenką "I Still Haven't Found What I'm Looking For", ale my w żadnym wypadku nie możemy tego powiedzieć o naszej kolacji.
fb: http://www.facebook.com/whiskeyinthejarwroclaw
www: http://www.whiskeyinthejar.pl/
atmosfera: luźna, barowa
miejscówka: Stare Miasto - Rynek
MÓWI SIĘ NA DZIELNI...www: http://www.whiskeyinthejar.pl/
atmosfera: luźna, barowa
miejscówka: Stare Miasto - Rynek
http://littlehungrylady.pl/2014/09/wrocaw-whiskey-in-jar-nie-na-steaki.html
http://wroclawodkuchni.pl/restauracje/whiskey-in-the-jar/
http://www.smakiempisany.pl/2014/08/smak-wrocawia-6-whiskey-in-jar.html
"W każdym bądź razie jedzenie wyglądało estetycznie" W KAŻDYM BĄDŹ RAZIE ??! Wszystko fajnie i pieknie, ale spora ilość błędów stylistycznych, językowych i interpunkcyjnych odbiera przyjemność czytania. :)
OdpowiedzUsuń