Mówią, że śniadanie, to ważny, jeśli nie najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Zwłaszcza, jeżeli jesteś po rozrywkowej nocy. Przyznajemy się bez bicia, że my po takiej byliśmy (dla zainteresowanych namiary klubu podamy w bardziej dyskretny sposób) ;)
MIEJSCE:
Nasz wybór padł na “Di Cafe Deli”, kawiarnię znajdującą się w Galerii Sky Tower (najwyższym budynku w Polsce). Wystrojem lokal uderza w nowoczesną nutę - cechuje się prostotą, przewagą drewna i dużą ilością światła, płynącego z okien z widokiem na ruchliwy Wrocław. W menu oprócz klasycznych zestawów śniadaniowych, znajdziecie również poranne przekąski - m.in. gofry na wiele sposobów, jajka, omlety, bajgle, kanapki, wypiekany na miejscu chleb, dinnetki - czyli mini przekąski, a także codziennie nowe lunche. Napijecie się kawy lub herbaty, gorącej czekolady, shake’ów, koktajli, świeżych soków i innych zimnych napoi. Z alkoholi znajdziedzie craftowe piwo lub lekkie wino. Ceny zestawów śniadaniowych wahają się między 10 a 35 zł. Za napoje zapłacicie od 6 do 15 zł.
AKCJA:
Jako że smaczne śniadanie chodziło nam po głowach i nie dawało spokoju, postanowiliśmy wybrać coś z gotowych setów śniadaniowych. Ania zamówiła śniadanie marokańskie z jajkiem - dwa jajka w koszulce, pieczywo, humus, mięta, awokado i zatar, Radek zażyczył sobie english breakfast - jajka sadzone, fasolka, boczek, frankfurterki, pomidor, pieczarki i pieczywo. Do picia (nie pytajcie, dlaczego chciało nam się pić) Ania wybrała koktajl pomarango - mango, pomarańcze, banan i mięta, a Radek świeży duży sok pomarańczowy. Za całość zapłaciliśmy około 70 zł.
Po chwili oczekiwania mogliśmy pałaszować nasze zamówienie… lecz nie ze smakiem.
Niestety marokańskie śniadanie Ani w niczym nie przypominało tego jedzonego w Maroko. Wśród składników pochodzących ze wszystkich stron świata (białe pieczywo z oliwkami, hummus, jajko w koszulce, avokado), czysto marokańskimi akcentemi okazały się być kumin i mięta, którym całość została obficie obsypana. Tost był mocno spieczony, do tego stopnia, że pomimo solidnego uzębienia, skórki były niemalże niezjadliwe. Warto również dodać, że pomimo ładnej ekspozycji jedzenia na talerzu (trzeba przyznać, że jest to bardzo "fotogeniczne" miejsce), jedzenie niczym nie zaskoczyło, ani nie zachwyciło. Było poprawne, ale nie wzbudziło żadnych emocji, a to chyba najgorsze co można powiedzieć o jedzeniu.
Co do english breakfast… cóż, było chyba najsłabsze ze wszystkich, jakie Radek miał okazję zjeść. Co prawda jajka miały zadowalający stopień wysmażenia, ale boczek i frankfurterki przypominały raczej łososia drugiej świeżości z “Mistrza i Małgorzaty”. Były suche i twarde. Fasolka w sosie pomidorowym nie zachwyciła swoim stopniem nie-doprawienia. W tym stanie rzeczy pieczarki i pomidor pełniły już jedynie rolę kwiatka do kożucha.

Całą sytuację chcieliśmy uratować deserem, który dumnie widniał na tablicy menu dnia. Nie można przejść przecież obojętnie obok gorącego ciasta czekoladowego z lodami mango i marakują. Ale tu niestety miła pani z obsługi poinformowała nas, że ciasta… nie ma… z powodu trudności technicznych. Miny nam zrzedły i aż chciało się zadać na głos to ważne i znane pytanie: “Jak żyć? No jak?”.


FINAŁ:
Bez owijania w bawełnę - Di Cafe Deli nas nie zachwyciło. Mimo szczerych chęci mówimy mu twarde i zdecydowane… raczej nie. Być może trafiliśmy na gorszy dzień, być może byliśmy bardziej wybredni z powodu naszego “przemęczenia”, albo po prostu nam zwyczajnie nie smakowało. A szkoda, bo słyszeliśmy o tym miejscu wiele pochlebnych opinii.
PODSTAWOWE INFO:
adres: Sky Tower / Galeria Handlowa, ul. Powstańców Śląskich 95, Wrocław
telefon: 789 100 650
atmosfera: luźna, kawiarnia, bistro
miejscówka: Krzyki - Powstańców Śląskich
MÓWI SIĘ NA DZIELNI:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz